.

.

środa, 1 października 2014

Kąpiel w bułce tartej czyli wszędzie mnie pełno

Odkąd junior zaczął swoją przygodę z raczkowaniem oraz wdrapywaniem się na wszystko o co może się tylko złapać, każdy kąt w domu jest nasz. Kiedy już wiedziałam, że nie mogę pobyć sama nawet chwile w łazience, kiedy pokazał, że potrafi wejść na uchylone drzwiczki zmywarki i otworzyć każdą szafkę i szufladę, myślałam, że niczym mnie nie zadziwi. Myliłam się :D

Mama poszła tylko umyć zęby do łazienki. Słyszałam, że szuflady znowu są jego, ale zabezpieczone, żeby nie przyciął paluszków- więc nie lecę na łeb, na szyję. Odgłos plastiku też mnie nie zdziwił- przecież tylko postuka jednym pudełkiem o drugie, nie da rady wyciągnąć żadnego. Yhm.
Co zobaczyłam po przyjściu do kuchni? Franek kąpie się w mące i bułce tartej! Ale chyba nikogo nie zaskoczy to, że zamiast zacząć ogarniać syna i kuchnie, najpierw pooleciałam po aparat!? Był przeszczęśliwy!

Teraz wiem, że właśnie przyszedł czas na powiększenie asortymentu zabezpieczeń. Do tej pory mieliśmy tylko na kanty, kontakty i szafki, z których mogłyby polecieć talerze. Szuflady też już nie są bezpieczne :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz